Dziś będę szamanem przy ognisku, snującym opowieści. O czym? O tatuażach, a raczej mitach z nimi związanych.
Dziś do tematu mitów na temat tatuaży chcę podejść od nieco innej strony. Po pierwsze, trochę pośmieszkować, a po drugie, zaprosić Was do mojego ogniska i posłuchać Waszych opowieści.
To co, lecimy?
Plan jest taki, że najpierw ja opowiem Wam o trzech mitach, które zawsze powodują uśmiech na mojej twarzy, a w sekcji komentarzy liczę na Was.
No nie wiem, skąd to się wzięło, ale wiele razy słyszałem, że białe tatuaże są bardziej bolesne w trakcie tatuowania. To trochę tak jak z mitem, że czarnych skarpet nie trzeba prać, bo brudu nie widać... serio, kolor nie ma znaczenia (sprawdziłem na własnych sketach).
Naprawdę, w białym pigmencie nie ma nic, co mogłoby to powodować, a dwa, biały kolor często wrzucany jest pod koniec sesji, gdy skóra jest już zmęczona, co może powodować takie odczucie.
No wiadomo, klasyka. W swoim życiu zrobiłem już coś około 1,5K tatuaży... no i żyję. Ba, nawet nikt mnie nie okradł ani nie napadł, a 99,9% to fajne, ciekawe osoby, a wśród nich biznesmeni, sportowcy, ludzie kultury.
To prawda, tatuaże dawniej silnie kojarzono z subkulturą więzienną. Dziś ich znaczenie ewoluowało, tracąc stygmat przestępczy, a zyskując akceptację jako forma ekspresji.
Tu uśmiecham się od ucha do ucha, zapisując na rękaw klienta po pięćdziesiątce. Polecę standardem, ale "wiek to liczba" i tatuaże robią ludzie w różnym wieku.
Powiem Wam nawet więcej. Nie sprawdzałem średniej wieku moich klientów, ale częściej pod moje studio podjeżdżają fury i motocykle (czasem bardzo fajne), a zdecydowanie rzadziej autobusy szkolne.
Dajcie znać, na jaki śmieszny mit o tatuażach Wy trafiliście w swoim życiu, chęcię wrzucę go gdzieś do siebie i opowiem co o nim myślę :)
Pozdrawiamy
Polar, Cichy & Brygida
Wybierz najwygodniejszy dla Ciebie sposób kontaktu. Masz do wyboru messenger, telefon lub formularz. To jak pogadamy ?